Tytuł: Człowiek, który widział więcej (L’homme qui voyait a trawers les visages)
Autor: Eric-Emmanuel
Schmitt
Wydawnictwo: Znak
Literanova
Rok wydania: 2017
Książkę skończyłam czytać 14 listopada, jednak
opinię publikuję dopiero dzisiaj. Gdybym to zrobiła od razu, wyszedłby mi tekst
na kilka stron A4. W całej książce zaznaczyłam 79 cytatów i opatrując każdy z
nich komentarzem, powstałaby druga książka. A nie o to w tym chodzi. Postanowiłam przybliżyć Wam sens Człowieka,
który widział więcej.
Głównym bohaterem jest Augustin Trolliet – bezdomny
25-latek, odbywający bezpłatny staż w miejscowej gazecie miasteczka Charleroi.
Przypadek sprawia, że chłopak znajduje się w centrum wydarzeń, które wstrząsają
miasteczkiem, Belgią i całym światem. Staje się jednocześnie ofiarą,
podejrzanym, a na końcu zostaje oskarżony o straszliwą zbrodnię. Chcąc zdobyć
uznanie szefa oraz kolegów dziennikarzy stara się umówić na wywiad z
Ericiem-Emmanuelem Schmittem. O dziwo udaje mus się. Pomiędzy mężczyznami
wytwarza się więź, która popycha ich do irracjonalnego działania. Eric udostępnia
Augustinowi narkotyk, aby ten po jego zażyciu przeprowadził w jego imieniu wywiad
z Bogiem. Chłopak ryzykuje i decyduje się na ten odważny krok. Staje przed
obliczem Boga i przeprowadza z nim wywiad.
Bardzo kontrowersyjny wywiad. Kompletnie niezgodny
z tym co nas uczono na religii oraz w kościele. Niestety patrząc na to co się
dzieje w tej "instytucji" oraz na historię tworzenia dogmatów, aktów,
dekretów i innych dokumentów kościelnych, bardziej jestem skłonna uwierzyć w
opowieść Schmitta, niż w to co wmawia na kościół. W książce Bóg przedstawiony
jest jako jeden Bóg wszystkich religii, który wyjaśnia nam m.in.: dlaczego
stworzył aż trzy Księgi: Stary Testament, Nowy Testament oraz Koran, dlaczego w
pierwszej Księdze występuje tak dużo przemocy, czym jest dana człowiekowi
wolność, dlaczego pierwszą Księgą był Stary Testament skoro człowiek pojawił
się na ziemi blisko 200 tys. lat wcześniej, dlaczego stworzenie świata i
człowieka zamknął w siedmiu dniach oraz wiele innych istotnych religijnych
zagadek, których zwykły śmiertelnik nie może pojąć i poddaje w wątpliwość.
Eric umieszcza swoją osobę jako jednego z głównych
bohaterów. Spotkałam się z opinią, że pachnie to narcyzmem. Poważnie?! Nie
sądzę. My czytelnicy widzimy Erica jako uśmiechniętego i życzliwego pisarza po
50-tce. W książce ukazuje nam siebie jako osobę stroniącą od ludzi, dbającą o
swoją prywatność i niewystawiającą swojego życia na publikę. Wydaje mi się, że
otrzymywał wiele pytań na temat swojego życia, domu i otoczenia. Dlatego
opisuje nam to wszystko w jednym miejscu, aby nikt nie tworzył wokół niego mitów
i półprawd.
Na temat Człowieka,
który widział więcej czytałam sporo opinii i recenzji. Niestety rzadko
kiedy są one pozytywne, ponieważ Wydawnictwo wysłało egzemplarze recenzencie
osobom, które wcześniej nie miały styczności z twórczością Erica. Te osoby
najzwyczajniej zraziły się do pisarza, ale mam nadzieję, że moje komentarze pod
ich tekstami chociaż w małym stopniu zmieniły im podejście. Moim zdaniem nie
jest to dobra książka na pierwsze spotkanie ze Schmittem. Na początek lepiej
jest przeczytać np. Tajemnice Pani Ming
czy Odette i inne historie miłosne.
Ważne jest też, żeby przed Człowiekiem
przeczytać Noc ognia, ponieważ
rozjaśni to podejście autora do wiary i religii. Moją opinię na temat Nocy ognia znajdziecie tutaj (LINK).
Czytając końcówkę książki wreszcie dopuściłam do
siebie myśl, o której wcześniej nie chciałam słyszeć: Eric-Emmanuel Schmitt kiedyś
umrze. Patrząc na mój wiek oraz jego, mogę przypuszczać, że ja pożyję trochę
dłużej, ale pewności nie mam. Kiedyś Erica już z nami nie będzie, ja przeczytam
wszystkie jego książki i co…? Koniec? Znacie może jakiegoś innego autora,
którego styl dorównuje chociaż w małej części Schmittowi??
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu ZnakLiteranova.
Klaudia w Finlandii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz