niedziela, 22 października 2017

#13 Teresa Monika Rudzka "Bibliotekarki"


Tytuł: Bibliotekarki
Autor: Teresa Monika Rudzka
Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2010

Elegancka Żywia, zapracowana Halinka, pedantyczna Marta, życzliwa pani Stenia, Agata i Kasia zawsze w potrzebie finansowej, towarzyskie układy i przepychanki, a nawet... duch. Pierwsza na polskim rynku książka o bibliotekarskich realiach. Szczera do bólu.
Opis z książki

„Miejsce akcji: biblioteka w mieście, którego nazwiska nie powiem, bo nic to albowiem do rzeczy nie przyda.”
Ignacy Krasicki, Monachomachia


Gdy pierwszy raz zobaczyłam tą książkę w księgarni TAK CZYTAM, zastanawiałam się czy ją kupić czy nie. Nie kupiłam głównie ze względu na polską autorkę. Wtedy czytałam tylko zagranicznych. Za każdym razem, gdy byłam w TC książka patrzyła na mnie i wołała „Weź mnie, weź! Jestem Twoja!”. W końcu kupiłam i odłożyłam na półkę w moim pokoju. Półtora roku później i 1329 km dalej nadeszła chwila na Bibliotekarki. Zbliżały się moje praktyki w fińskiej bibliotece Tapiolan Kirjasto w Espoo, przez dwa semestry w Polsce miałam praktyki studenckie w Gminnej Bibliotece Publicznej w Iwierzycach, więc po przeczytaniu książki mogę ją sobie porównać z polską i fińską rzeczywistością. Porównania opiszę w osobnym poście na temat bibliotek.

Wracając do Bibliotekarek. Żywia Radzińska – główna bohaterka , wokół której toczy się cała akcja powieści. Szalenie miła i powabna blondynka w średnim wieku, ma dorosłą córkę, która mieszka i pracuje w Anglii. Lubi kiedy otaczają ją ładne przedmioty, jej mieszkanie jest harmonijnie urządzone, posprzątane, a każda rzecz ma swoje miejsce, pomimo że mieszka z nią kot. Z przyjemnością czyta swoją ulubioną pisarkę Daphne du Maurier. Ubiera się stylowo i elegancko, w sposób zwracający uwagę, ale nie wyzywający. Zawsze osiąga swoje cele, gdy sobie coś postanowi, doprowadzi to do szczęśliwego końca.  Jednak jest to kobieta, której nigdy nie było łatwo w życiu. Zresztą jak każdemu z nas. Samo jej imię budziło niepokój, rozbawienie, zdziwienie. Każda nowo napotkana osoba sądzi, że jest Żydówką i wtedy za każdym razem pada odpowiedź: „Nic mi o tym nie wiadomo. Moje imię jest słowiańskie. Żywia to jedna z bohaterek Starej baśni Kraszewskiego.” I tak przez całe życie. Jeżeli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o tym oryginalnym, a zarazem pięknym imieniu zapraszam na stronę Słowianie – Wiara Przyrodzona. Pomimo, że Żywia sama zdobyła pracę, to cały czas jest podejrzewana o układy i powiązania z kierownictwem. Dla innych pracowników jest nie do pomyślenia, że można dostać pracę bez znajomości:
„ – Kto to jest? Z czyjego polecenia?
  - Ze swojego.
  - Przepraszam, panie dyrektorze, lecz niemądrze pan robi. Zwalnia się miejsce w bibliotece, mamy braki kadrowe, owszem. Warto przyjąć kogoś, kto  może się przydać, a nie osobę z ulicy.”

Przypadek Żywi pokazuje również jak ciężko jest zdobyć wymarzoną pracę w Polsce, zwłaszcza kobiecie w średnim wieku z orzeczeniem o niepełnosprawności. Blisko dwa lata starań o posadę bibliotekarki: „(…) w Polsce pracę zdobywa się w pocie czoła, łzach i znoju. Moje przejścia stanowią normalny element układanki.” Tylko po to żeby przepracować nieco ponad rok. Dlaczego tak krótko skoro jest jednym z lepszych pracowników?? Bo ktoś z rodziny kierownictwa kończy studia i potrzebuje pracy. Są to oczywiście studia niezwiązane z bibliotekarstwem. „Skończyłam dwa kierunki studiów, pracę biblioteczną znam na wylot i co z tego? Liczą się znajomości i układy. I rozpychanie się łokciami. W naszej bibliotece bardziej niż w rządzie.”

W filiach, do których trafia Żywia pracują tylko kobiety, każda inna ze swoimi wadami i zaletami. Jedne da się lubić, a innych się nie trawi. Praca wśród samych kobiet nie jest łatwa, zawsze jedna drugiej czegoś zazdrości, ile kobiet tyle ocen każdej z pracownic. „Zapomniałam niemal, jak to jest, kiedy pracuje się z samymi babami. Najgorszym wrogiem kobiety jest druga kobieta.”

Bibliotekarki to przede wszystkim opowieść o bibliotecznej codzienności: klepanie i klejenie książek, obsługa czytelników, sprawozdania

Najzabawniejsze momenty książki, w których można śmiać się do rozpuku to skargi czytelników oraz  odpowiedzi kierownictwa i dyrekcji.

W Bibliotekarkach poruszane są również inne, ważne kwestie: bogate życie pomimo długów, zdrady małżeńskie i romanse, potrzeba miłości, bliskości i czułości, przemoc w rodzinie, zdobycie umowy o pracę tylko po to, żeby mieć opłacony ZUS, brak wyższego wykształcenia wśród pracowników bibliotek, kradzież przydzielanego wyposażenia.

Na koniec sam dyrektor stwierdza: „Jedno wiem na pewno. Zrobię wszystko, żeby moje dzieci nie musiały pracować w bibliotece.”

Cytaty:

„Uważaj, o co prosisz, bo się spełni.”

„ - On mi się w ogóle nie podoba.
   - Mąż nie jest do podobania! Najważniejsze, że pani nie będzie sama.”

„Raz poruszyłem w gabinecie kwestię klepania.
- Droga Pani Regino, czy to ma sens? Pracownice uklepią, przyjdzie za chwilę czytelnik i zrobi bałagan. Ważne, aby zbiory były ułożone alfabetycznie. Generalny porządek można zrobić ze dwa razy w tygodniu.
- Co też Pan mówi, panie dyrektorze? Porządek robi się cały czas, nieustannie. (…) nie chodzi o sens i rozsądek. One maja być cały czas zajęte. Jak mrówki, rozumie pan? (…) Żeby czuły, że są w pracy, nie na zabawie. Żeby były zdyscyplinowane i nie myślały za wiele. (…) Bibliotekarek pan nie zna. Jak im popuścimy, to zaczną plotkować, buntować się przeciwko nam. Te mądrzejsze będą w pracy czytać. (…) jak się je zapędzi do klepania, będą z przemęczenia trochę mniej mleć ozorami. I proszę sobie raz na zawsze zapamiętać, że w bibliotece się nie czyta, tylko ewentualnie przegląda. Naturalnie chodzi mi o pracowników. Służenie radą czytelnikom wcale nie jest istotne. Nasi ludzie maja być nieustannie zajęci pracą.”

A jakie Wy macie doświadczenia z biblioteką i bibliotekarzami??
Piszcie w komentarzach.

Klaudia w Finlandii

4 komentarze:

  1. Mam nie najlepsze doświadczenia z biblioteką w Iwierzycach. Jak byłam nastolatką nie chcieli mi tam założyć karty... ponieważ nie jestem mieszkanką gminy. Musiałam kombinować i wypożyczać na koleżankę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce nie ma takiego zaufania społecznego jak np. w Finlandii czy Niemczech. Ty wiesz, że jesteś uczciwa i oddasz książkę na czas. Ale pracownik biblioteki Cię nie zna i nie ma zaufania do Ciebie. Niestety jako społeczeństwo zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie, ponieważ mamy lata doświadczenia w różnego rodzaju przekrętach :(

      Usuń
  2. Moje doświadczenia z bibliotekami są jak najbardziej negatywne. Panie kiedyś mnie "wrobiły" w nieoddaną książkę i musiałam odkupić nową. Sympatycznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety :(jeżeli biblioteka ma stary system kartkowy, a nie komputerowy, to nie trudno o pomyłkę. Mi też się to zdarzyło dwa albo trzy razy.

      Serdecznie pozdrawiam z Helsinek :)

      Usuń