wtorek, 9 października 2018

#29 Nina Brochmann, Ellen Støkken Dahl "Radości z kobiecości..."




Tytuł: Radości z kobiecości, czyli wszystko o zarządzaniu narządami (Gleden med skjeden)
Autor: Nina Brochmann, Ellen Støkken Dahl
Wydawnictwo: SONIA DRAGA
Rok wydania: 2017

Książkę skończyłam czytać na początku kwietnia, opinię napisałam końcem lipca. Bardzo długo zabierałam się do napisania opinii na jej temat. Jednak zaznaczyłam sobie sporo informacji do sprawdzenia jak to wygląda w Polsce. A gdzie w polskim Internecie najlepiej sprawdzić informacje o żeńskich narządach płciowych? Oczywiście u Mamy Ginekolog – czyli na blogu prowadzonym przez niezwykłą dziewczynę o imieniu Nicole. Część z Was na pewno kojarzy ją z książek #instaserialDlaczego publikuję dopiero dzisiaj? Bo po pierwsze kompletnie straciłam wenę do pisania, robienia zdjęć, udostępniania czegokolwiek w Internecie. Ale artykuł jest nie o tym, a o genialnej książce!

Radości z kobiecości trafiły do mnie na ubiegłorocznych Krakowskich Targach Książki. Interesuje mnie każda książka na temat kobiet, więc nie mogło zabraknąć w mojej biblioteczce pozycji z cipką na okładce. Teraz wiem, że to była najlepsza książkowa inwestycja w moim dotychczasowym życiu.

Gdy byłam jeszcze w trakcie czytania, rozmawiałam z pewną znajomą i wspomniałam jej o tej książce. Wiecie jaka była jej reakcja po usłyszeniu tytułu? „Będziesz się uczyła jak osiągać mega orgazmy…hahahaha”. Otóż nie! To nie jest książka tego typu. Jest to „(…) niezwykłe kompendium wiedzy dla kobiet (i nie tylko) w każdym wieku. Książka, która w lekki, zabawny, a przy tym wyczerpujący i bezpośredni sposób odpowiada na pytania, które często wstydzimy się zadać.” Chociaż istnienie żeńskich narządów płciowych to żadne nowe odkrycie, wciąż wiele jest rzeczy, których kobiety nie wiedzą o własnym ciele.

Co prawda jest to kompendium wiedzy, ale napisane w bardzo przystępny, a nawet zabawny sposób. Więc jeżeli sądzicie, że jest to kolejny podręcznik do medycyny, jesteście w ogromnym błędzie.

Gdy byłam nastolatką, Internet był jeszcze w powijakach, więc jedynym źródłem wiedzy na temat moich narządów płciowych i dojrzewania były lekcje przyrody oraz Wychowanie do życia w rodzinie prowadzone przez nauczycielkę historii. Bardzo żałuję, że wtedy nie było takich książek powszechnie dostępnych. Jeżeli masz młodszą siostrę, nastoletnie siostrzenice, kuzynki lub chrześnice, to nie widzę lepszego prezentu dla niej niż ta książka. Oczywiście możesz stwierdzić, że po co nastolatce książka, skoro ma Internet i na pewno jej nie przeczyta. Ale sama/sam pomyśl jakie głupoty można przeczytać w Internecie, gdy się trafi na forum dla nastolatek. Gdy dziewczyna zobaczy okładkę, przeczyta opis i zobaczy ilustracje, gwarantuję Ci, że lektura pochłonie ją bez reszty. Jestem pewna, że nastolatki po przeczytaniu tej książki zaczynałyby życie seksualne w późniejszym wieku i nie byłoby tylu nastoletnich ciąż.

Dlaczego Nina i Ellen zdecydowały się na napisanie Radości z kobiecości?
    „Za każdym razem, gdy kobieta podejmuje decyzję powiązaną z własnym ciałem i seksualnością, wpisuje się to w szerszy kontekst. Siły kulturowe, religijne i polityczne będą starały się zapanować nad tymi wyborami, czy to dotyczącymi antykoncepcji, aborcji, tożsamości płciowej, czy pożycia seksualnego.
    Chcemy, by kobiety mogły podejmować niezależne decyzje, poznawszy wszystkie dostępne fakty, by decyzje te opierały się na wiedzy medycznej, nie zaś plotkach, nieporozumieniach i strachu. Gruntowna, merytoryczna wiedza o tym, jak funkcjonuje ich organizm, ułatwi kobietom dokonywanie własnych wyborów z pewnością siebie i poczuciem bezpieczeństwa. Seksualność należy odczarować, a my musimy przejąć kontrolę nad własnymi ciałami. Mamy nadzieję, że tą książką ułatwimy ci podejmowanie mądrych, świadomych wyborów; wyborów, które są dobre dla ciebie.”

Dziewczyny zaczynają książkę od bardzo dokładnego opisu każdej części składającej się na żeńskie narządy rozrodcze. Zaręczam, że będziecie mocno zdziwione, gdy dowiedzie się wszystkiego o łechtaczce! Uwierzycie, że jeszcze w roku 1948 roku uznany podręcznik anatomii Henry’ego Graya nie wymieniał jej nawet z nazwy?! Przytoczę tutaj jedną z informacji: „Główka penisa to właściwie to samo co „guziczek” łechtaczki, dlatego oba te elementy anatomii noszą tę samą nazwę – żołądź. To najbardziej wrażliwy punkt ciała każdego i każdej z nas. Szacuje się, że bez względu na płeć zawiera ona ponad 8 tys. zakończeń nerwów sensorycznych. Takie zakończenie nerwowe odbiera informację o nacisku i dotyku, przesyłając następnie sygnały do mózgu, gdzie jest to interpretowane albo jako ból, albo jako przyjemność. Im więcej zakończeń nerwowych, tym bardziej zniuansowane i wyraźniejsze informacje docierają do mózgu. Mimo tego, co właśnie napisałyśmy, główka łechtaczki jest o wiele bardziej wrażliwa niż główka penisa, ponieważ zakończenia nerwowe są skoncentrowane na mniejszej powierzchni. Tak, moje drogie, mówimy tu o pięćdziesięciokrotnie większej koncentracji!”. No i co? Zdziwieni?!

Dalej mamy podrozdział pt. „Krwawe dziewictwo”, w którym dziewczyny obalają mit nt. błony dziewiczej używając terminu „hymen”. Poruszany jest również temat, który w dzisiejszych czasach jest dość oczywisty, ale przez wieki to kobiety obarczano odpowiedzialnością za urodzenie męskiego potomka. Jak teraz wiadomo to  materiał genetyczny mężczyzny „decyduje” o płci dziecka. W bardzo przystępny sposób jest również opisane, jak formuje się i od czego zależy płeć płodu.

Menstruacja to ważny element naszego życia. Jeśli krwawię raz w miesiącu przez 5 dni, odnotowuję 60 krwawych dni w roku. Miesiączkując przez czterdzieści lat, przeżyję w ten sposób 2400 dni z okresem, co odpowiada 6,5 roku krwawienia. Toż to szok, że aż tyle czasu nam to zatruwa.

W książce nie zabrakło również rozdziału dotyczącego seksu. Jednak jest on w taki sposób napisany, że nawet nastolatka nie będzie speszona podczas czytania. Cały czas się zastanawiam, dlaczego ludzie boją/wstydzą się rozmawiać o seksie. Przecież to jedno z najbardziej naturalnych zachowań człowieka. Nie różnimy się w sposobie spółkowania od innych zwierząt, zarówno jeśli chodzi o seks hetero-, jak i homoseksualny. W tym rozdziale dziewczyny nie opisują pozycji z kamasutry. Przekazują rzetelną wiedzę na temat np. pierwszego razu odpowiadając na najczęstsze pytania zadawane przez młodzież, seksu analnego, znikającego pożądania, orgazmu, obnażają nagą prawdę o filmach pornograficznych.

Dziewczyny użyły aż 253 przypisów do różnego rodzaju badań oraz publikacji naukowych. Dlatego nikt nie może im zarzucić, że wiedzę przekazaną w książce wyssały z palca. Dodatkowo na końcu książki znajdziemy bibliografię składającą się z 223 pozycji!

Z natury nie jestem człowiekiem agresywnym, nie chowam urazy, staram się żyć z wszystkimi w zgodzie. Ale gdy ktoś mi zajdzie za skórę potrafię być nieobliczalna. Na chwilę obecną jedynym człowiekiem, którego szczerze nienawidzę, jest  Sigmund Freud. Gdyby ten „ojciec” psychoanalizy nadal żył, poddałabym go wielu nieprzyjemnym torturom za jego poglądy na temat kobiecego orgazmu. Ten „Pan” ogłosił w 1905 roku swoją nową teorię. Chodziło w niej w skrócie o to, że orgazm łechtaczkowy to niedojrzała forma rozkoszy, charakterystyczna dla młodych kobiet. Doświadczać jej miały dziewczęta w panieńskich pokoikach. Ale – twierdził Freud – gdy tylko dziewczęta te zaczną obcować z mężczyznami, ich zainteresowanie łechtaczką zaniknie, zastąpione przez palące pożądanie penetracji. Cielesne połączenie mężczyzny i kobiety było bowiem jego zdaniem jedyną zdrową formą seksu i jedynym, co powinno dawać orgazm kobietom. Prawdziwe kobiety – zdaniem Freuda – przeżywają orgazmy pochwowe.
    Skąd on to wytrzasnął? Oczywiście sam to wymyślił! Fakt, że ogromne  rzesze kobiet z całego serca się z nim nie zgadzały, nie grał dla niego żadnej roli. Uważał, że te kobiety są chore, cierpiące na niejednoznacznie definiowaną oziębłość, której objawem jest przede wszystkim nieumiejętność czerpania prawidłowej rozkoszy z dumnego męskiego członka. Oto ostateczna forma techniki dominacji. Albo ktoś się z nim zgadzał, albo był szalony.
     Dziewczyny poświęciły kilka dobrych stron na przedstawienie historii kobiecego orgazmu, za co im chwała. Kobiecego orgazmu nie należy postrzegać jako czegoś w rodzaju premii. Powinien stać się regularnym elementem każdego zbliżenia.

Skoro kobiece narządy rozrodcze, to i antykoncepcja. Jeden cały rozdział, czyli około ¼ książki, jest poświęcony właśnie tej tematyce. W podstawówce, gimnazjum i liceum uczęszczałam na lekcje wychowania do życia w rodzinie, na których nie raz był wałkowany temat różnego rodzaju środków antykoncepcyjnych. Ale nigdy nie był tak dogłębnie przedstawiony jak w tej książce. Dziewczyny nie pominęły absolutnie żadnej metody, dokładnie opisały nawet kalendarzyk małżeński i pomiar temperatury, jako naturalne metody. W tym rozdziale znajdują się przypisy od tłumaczek, w których można przeczytać, jakie środki są dostępne w Polsce. W tym rozdziale można przeczytać również o tym czy jedne środki są lepsze od innych, jak pominąć miesiączkę przy pomocy pigułek, czy antykoncepcja jest groźna, czym są skutki uboczne, efekt nocebo, częste skutki uboczne antykoncepcji hormonalnej, rzadkie skutki uboczne, czy antykoncepcja hormonalna powoduje raka, detoks od hormonów, wady i zalety każdego ze środków. Nigdy nie spotkałam się z tak rzetelną, ale i w zabawny sposób przedstawioną wiedzą na temat metod antykoncepcji.
    Co mnie najbardziej cieszy, to to, że dziewczyny bardzo dokładnie opisały również tzw. pigułkę dzień po. W ubiegłym roku bardzo dużo można było o niej usłyszeć w telewizji, ponieważ obecny Rząd znów zakazał jej sprzedaży bez recepty. Polityce stawiali znak równości pomiędzy pigułką dzień po, a pigułką wczesnoporonną. To nie jest to samo! Istnieją dwa typy pigułek dzień po: lewonorgestrel oraz octan uliprystalu. Obydwie mają na celu opóźnienie owulacji. Co za tym idzie są nieskuteczne w dzień owulacji oraz po owulacji. Zatem widzicie czarno na białym, że te pigułki nie mają na celu pozbycia się już zapłodnionej komórki, co było głównym argumentem polityków. W Norwegii, skąd pochodzą autorki, pierwszy typ pigułki można kupić wszędzie, nawet na stacjach paliw. Drugi typ pigułki jest dostępny tylko w aptece, ale bez recepty.
    Na samym końców tego rozdziału znajduję się również podrozdział o aborcji. Autorki w żaden sposób nie ukazują tutaj swoich poglądów na ten temat. I zgadzam się z nimi, że każda dziewczyna i kobieta powinna wiedzieć czym jest aborcja i jakie są metody przerwania ciąży. Osobiście jestem za utrzymaniem w polskim prawie trzech przypadków, gdy kobieta może dokonać aborcji.

Ostatni rozdział dziewczyny poświęciły na narządy w tarapatach. Opisują w nim zaburzenia miesiączkowania, bóle menstruacyjne, endometriozę, zespół jajników policystycznych, mięśniaki, wrażliwość waginy, pochwicę, choroby weneryczne, HIV i AIDS, ryzyko i niebezpieczny wakacyjny seks, opryszczkę, silne swędzenie i zapach zdechłej ryby, gdy sikanie boli, czyli zapalenie pęcherza moczowego, hemoroidy, raka szyjki macicy oraz szczepionkę przeciwko niemu, poronienia, jak długo można odkładać decyzję o dziecku, okaleczenia narządów płciowych, czemu kładziemy srom pod nóż.
    Bóle menstruacyjne wywoływane są skurczami macicy. Ten niewielki, pusty w środku worek mięśni zaciska się z końcem każdego cyklu miesiączkowego w celu wydalenia endometrium, czyli wewnętrznej błony śluzowej. Macica jest silna, może nawet zbyt silna. Zaciska się tak mocno, że trudno jej złapać oddech i strasznie to boli. Cóż, tak naprawdę macica nie oddycha, taką funkcję pełnią tylko płuca, ale wszystkie komórki w ciele potrzebują tlenu. Obumierają bez niego. Tlen transportowany jest przez krew, a w praktyce wygląda to tak, że macica w zapale, aby pozbyć się endometrium, najzwyczajniej odcina własny dopływ krwi. To nie same skurcze powodują zatem ból, ale właśnie brak dostępu tlenu. To jedyna informacja, której nie znalazłam u Mamy Ginekolog, więc ją o to zapytałam. Odpowiedziała, że jest to jedna z kilku teorii.
   U kobiet cierpiących na bóle menstruacyjne zaobserwowano skurcze macicy o napięciu odpowiadającemu od 150 do 180 milimetrów słupa rtęci. Zapewne nic Wam to nie mówi, ale dla porównania napięcie występujące w fazie parcia u kobiety rodzącej wynosi około 120 milimetrów słupa rtęci. Dodatkowo w trakcie porodu występują 3 do 4 serii skurczów macicy na 10 minut. Tymczasem kobiety cierpiące na bóle menstruacyjne mogą doznawać nawet od 4 do 5 serii skurczów. Chyba nie muszę dalej tłumaczyć, jaki to pieroński ból.
       Dziewczyny propagują również wietrzenie sromu, co zmniejsza upławy i ilość infekcji. W Polsce „wietrzenie narodowe” zainicjowała Mama Ginekolog (więcej przeczytacie tutaj).
    Nie bez powodu infekcje dróg moczowych określa się w języku norweskim potocznie jako „sikanie drutem kolczastym”. Zakażenia dróg moczowych to straszne cholerstwo, a niestety jako kobieta jestem na nie najbardziej narażona.  Przez 26 lat nie miałam takich problemów, dopiero 3 lata temu, gdy zaczęłam przygodę z seksem, problem się pojawił. Zaczęłam zażywać jeden z popularnych leków z furaginą. Na szczęście na blogu „Bez fartuszka” Alicja napisała post o syndromie miesiąca miodowego (tutaj). I okazało się, że jest prosty sposób na uniknięcie infekcji dróg moczowych. Wystarczy po seksie zrobić siku, aby pozbyć się bakterii z cewki moczowej. Można się też podmyć, jeżeli są do tego warunki. O tym samym napisała również Mama Ginekolog (tutaj).
    Teraz dość brutalna informacja. Obrzezanie kobiet jest kulturowym zwyczajem, który wciąż występuje w wielu zakątkach świata, chociaż jest coraz rzadziej praktykowany. Obecnie najwięcej przypadków notuje się w różnych częściach Afryki, na Bliskim Wschodzie i w krajach azjatyckich, ale jeszcze nie tak dawno temu obrzezanie praktykowano również na Zachodzie. W drugiej połowie XIX wieku wielu ginekologów w USA i Anglii usuwało łechtaczki kobietom, aby wyleczyć je z masturbacji, bo ta miała ich zdaniem prowadzić do histerii, epilepsji i niskiego IQ. Wycinanie części sromu było i jest brutalną próbą przejęcia kontroli nad seksualnością kobiet.

Cała książka jest przesycona informacjami takimi jak powyżej. To prawdziwa skarbnica wiedzy dla nastolatek i kobiet. Czytając komentarze o Radościach z kobiecości natknęłam się na kilka, gdzie dziewczyny stwierdziły, że nie dowiedziały się niczego nowego. Zaręczam Wam, jeżeli nie studiujecie na kierunku medycznym, to poznacie bardzo dużo przydatnych ciekawostek.

Jeżeli nadal masz wątpliwości czy sięgnąć po tę lekturę, odpowiedz na poniższe pytania:

1. Co to jest wagina?    A) pochwa          B) srom

2. Co przedstawia zdjęcie?        A) penisa z jądrami         B) łechtaczkę



3. Do mniej więcej dwunastego tygodnia życia płodowego zarodki męskie i żeńskie mają:
A)już widoczne różnice w narządach płciowych         B)zupełnie identyczne organy płciowe.

4. W ciągu jednego miesiąca możemy zużyć   A) jedną komórkę jajową   B) do 1000 komórek jajowych.

5. Upławy to    A) objaw choroby           B) coś w pełni normalnego.

6. Czy istnieje szczepionka zapobiegająca zachorowaniu na raka szyjki macicy? A) nie  B) tak

Odpowiedzi na samym końcu postu.


Co mnie najbardziej wkurzało w tej książce podczas czytania? Z resztą nie tylko w tej. Ten problem pojawia się w wielu książkach. Chodzi o zapisywanie liczb słownie: procenty, daty, wiek. Wiem, że tłumacz dostaje wynagrodzenie od ilości słów, ale ja wtedy dostaję szału! W książkach polskich autorów niestety też się to pojawia. Paranoja!!!

Teraz kilka słów o tym, jak weszłam w posiadanie autografów Niny i Ellen. W ramach promocji autorki odwiedziły kilkanaście krajów, niestety do Finlandii nie dotarły. Były za to w  Polsce. Niestety nie mogłam być na tym spotkaniu. Ale była na nim pewna miła osóbka. Pewnego marcowego dnia dostałam tajemniczą przesyłkę od jakiejś Katarzyny. Koperta zawierał list, pocztówkę zapisaną po angielsku i mnóstwo znaczków pocztowych. Autorem przesyłki była Kasia z Instagrama @klawawarszawianka. Nie do końca mogłam rozszyfrować zawartość pocztówki, więc zabrałam się za czytanie listu. W pewnym momencie zaczęłam piszczeć. Okazało się, że pocztówka jest zapisana dłońmi Niny i Ellen! Taką niespodziankę mi Kasia sprawiła. Ze wzruszenia łzy napłynęły mi do oczu. Magia Internetu: nieznajoma osoba spełnia jedno z moich małych marzeń. Będę jej za to dozgonnie wdzięczna.
  




Odpowiedzi:
1. Wagina to pochwa.

2. Zdjęcie przedstawia łechtaczkę, a dokładniej cały zespół łechtaczkowy.

3. Do mniej więcej dwunastego tygodnia życia płodowego zarodki męskie i żeńskie mają zupełnie identyczne organy płciowe.

4. W ciągu jednego miesiąca możemy zużyć do 1000 komórek jajowych. Tyle może ich dojrzeć w ciągu jednego miesiąca, ale tylko jedna doznaje zaszczytu opuszczenia jajnika. Reszta obumiera.

5. Upławy to objaw choroby. Natomiast wydzielina z pochwy jest czymś zupełnie normalnym. Celem wydzieliny jest utrzymanie porządku w pochwie i wypłukiwanie nieproszonych gości. Jak odróżnić zdrową wydzielinę od upławów? Odpowiedź znajdziecie w poście Mamy Ginekolog tutaj.

6. Tak, istnieje szczepionka zapobiegająca zachorowaniu na raka szyjki macicy. W Norwegii szczepionka przeciwko HPV stała się elementem szczepienia dzieci. W Polsce nadal nie jest refundowana. Podaje się ją dziewczynkom w okresie dojrzewania (11-16 lat), przed rozpoczęciem aktywności seksualnej. Szczepionka działa nawet do 45 roku życia.

Klaudia w Finlandii

4 komentarze:

  1. Kochana! Świetny tekst, który - niestety - zawiera mnóstwo informacji, które powinniśmy już znać. A tak nie jest. To, co w wielu miejscach na Ziemi jest wpajane razem z tabliczką mnożenia i pisaniem, u nas funkcjonuje w sferze mitów, niedopowiedzeń i tajemnic. Nie powinno tak być, w końcu kto ma lepiej od nas znać nasze własne ciało? Dziękuję Ci bardzo, że napisałaś tyle rzeczy, zarówno na temat organizmu kobiety, jak i swojej fascynacji tematem, który powinien być dla nas prozaiczny. Jeśli dzięki temu chociaż jedna osoba sięgnie po książkę albo zacznie się dokształcać w temacie ludzkiego organizmu - osiągnęłaś OGROMNY sukces. Cieszę się, że tworzysz! Moc uścisków i serdeczności, wysyłam w Waszą stronę mnóstwo warszawskiego słońca! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kasiu za tak cudowne słowa! Mam nadzieję, że i Ty sięgniesz po tę książkę ;)

      Usuń
  2. Jak się cieszę, że wróciłaś z postami! Mam nadzieję, że teraz więcej będziesz publikować!

    Po przeczytaniu postu stwierdzam, że muszę sięgnąć po tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze z niecierpliwością czekam na Twoją opinię o książkach, które "razem" przeczytałyśmy :D

      Mam nadzieję, że teraz zostanę tutaj na dłużej. Mam kilka zaległych opinii do napisania, ale ciągle brakuje mi czasu :(

      Usuń