Tytuł: Radości z kobiecości, czyli wszystko o
zarządzaniu narządami (Gleden med skjeden)
Autor: Nina
Brochmann, Ellen Støkken Dahl
Wydawnictwo:
SONIA DRAGA
Rok
wydania: 2017
Książkę skończyłam czytać na początku kwietnia, opinię napisałam końcem
lipca. Bardzo długo zabierałam się do napisania opinii na
jej temat. Jednak zaznaczyłam sobie sporo informacji do sprawdzenia jak to
wygląda w Polsce. A gdzie w polskim Internecie najlepiej sprawdzić informacje o
żeńskich narządach płciowych? Oczywiście u Mamy Ginekolog – czyli na blogu
prowadzonym przez niezwykłą dziewczynę o imieniu Nicole. Część z Was na pewno
kojarzy ją z książek #instaserial. Dlaczego publikuję dopiero dzisiaj? Bo po pierwsze kompletnie straciłam
wenę do pisania, robienia zdjęć, udostępniania czegokolwiek w Internecie. Ale
artykuł jest nie o tym, a o genialnej książce!
Radości z
kobiecości trafiły do mnie na ubiegłorocznych Krakowskich Targach Książki.
Interesuje mnie każda książka na temat kobiet, więc nie mogło zabraknąć w mojej
biblioteczce pozycji z cipką na okładce. Teraz wiem, że to była najlepsza
książkowa inwestycja w moim dotychczasowym życiu.
Gdy byłam jeszcze w trakcie czytania, rozmawiałam z
pewną znajomą i wspomniałam jej o tej książce. Wiecie jaka była jej reakcja po
usłyszeniu tytułu? „Będziesz się uczyła jak osiągać mega orgazmy…hahahaha”.
Otóż nie! To nie jest książka tego typu. Jest to „(…) niezwykłe kompendium wiedzy dla kobiet (i nie tylko) w każdym
wieku. Książka, która w lekki, zabawny, a przy tym wyczerpujący i bezpośredni
sposób odpowiada na pytania, które często wstydzimy się zadać.” Chociaż
istnienie żeńskich narządów płciowych to żadne nowe odkrycie, wciąż wiele jest
rzeczy, których kobiety nie wiedzą o własnym ciele.
Co prawda jest to kompendium wiedzy, ale napisane w
bardzo przystępny, a nawet zabawny sposób. Więc jeżeli sądzicie, że jest to
kolejny podręcznik do medycyny, jesteście w ogromnym błędzie.
Gdy byłam nastolatką, Internet był jeszcze w
powijakach, więc jedynym źródłem wiedzy na temat moich narządów płciowych i
dojrzewania były lekcje przyrody oraz Wychowanie do życia w rodzinie prowadzone
przez nauczycielkę historii. Bardzo żałuję, że wtedy nie było takich książek
powszechnie dostępnych. Jeżeli masz młodszą siostrę, nastoletnie siostrzenice,
kuzynki lub chrześnice, to nie widzę lepszego prezentu dla niej niż ta książka.
Oczywiście możesz stwierdzić, że po co nastolatce książka, skoro ma Internet i
na pewno jej nie przeczyta. Ale sama/sam pomyśl jakie głupoty można przeczytać
w Internecie, gdy się trafi na forum dla nastolatek. Gdy dziewczyna zobaczy
okładkę, przeczyta opis i zobaczy ilustracje, gwarantuję Ci, że lektura
pochłonie ją bez reszty. Jestem pewna, że nastolatki po przeczytaniu tej
książki zaczynałyby życie seksualne w późniejszym wieku i nie byłoby tylu
nastoletnich ciąż.
Dlaczego Nina i Ellen zdecydowały się na napisanie Radości z kobiecości?
„Za każdym razem, gdy kobieta podejmuje decyzję powiązaną z własnym
ciałem i seksualnością, wpisuje się to w szerszy kontekst. Siły kulturowe,
religijne i polityczne będą starały się zapanować nad tymi wyborami, czy to
dotyczącymi antykoncepcji, aborcji, tożsamości płciowej, czy pożycia
seksualnego.
Chcemy, by kobiety mogły podejmować niezależne decyzje, poznawszy wszystkie
dostępne fakty, by decyzje te opierały się na wiedzy medycznej, nie zaś
plotkach, nieporozumieniach i strachu. Gruntowna, merytoryczna wiedza o tym,
jak funkcjonuje ich organizm, ułatwi kobietom dokonywanie własnych wyborów z
pewnością siebie i poczuciem bezpieczeństwa. Seksualność należy odczarować, a
my musimy przejąć kontrolę nad własnymi ciałami. Mamy nadzieję, że tą książką
ułatwimy ci podejmowanie mądrych, świadomych wyborów; wyborów, które są dobre
dla ciebie.”
Dziewczyny zaczynają książkę od bardzo dokładnego
opisu każdej części składającej się na żeńskie narządy rozrodcze. Zaręczam, że
będziecie mocno zdziwione, gdy dowiedzie się wszystkiego o łechtaczce! Uwierzycie,
że jeszcze w roku 1948 roku uznany podręcznik anatomii Henry’ego Graya nie
wymieniał jej nawet z nazwy?! Przytoczę tutaj jedną z informacji: „Główka penisa to właściwie to samo co
„guziczek” łechtaczki, dlatego oba te elementy anatomii noszą tę samą nazwę –
żołądź. To najbardziej wrażliwy punkt ciała każdego i każdej z nas. Szacuje
się, że bez względu na płeć zawiera ona ponad 8 tys. zakończeń nerwów
sensorycznych. Takie zakończenie nerwowe odbiera informację o nacisku i dotyku,
przesyłając następnie sygnały do mózgu, gdzie jest to interpretowane albo jako
ból, albo jako przyjemność. Im więcej zakończeń nerwowych, tym bardziej
zniuansowane i wyraźniejsze informacje docierają do mózgu. Mimo tego, co
właśnie napisałyśmy, główka łechtaczki jest o wiele bardziej wrażliwa niż
główka penisa, ponieważ zakończenia nerwowe są skoncentrowane na mniejszej
powierzchni. Tak, moje drogie, mówimy tu o pięćdziesięciokrotnie większej
koncentracji!”. No i co? Zdziwieni?!
Dalej mamy podrozdział pt. „Krwawe dziewictwo”, w
którym dziewczyny obalają mit nt. błony dziewiczej używając terminu „hymen”. Poruszany
jest również temat, który w dzisiejszych czasach jest dość oczywisty, ale przez
wieki to kobiety obarczano odpowiedzialnością za urodzenie męskiego potomka.
Jak teraz wiadomo to materiał genetyczny
mężczyzny „decyduje” o płci dziecka. W bardzo przystępny sposób jest również
opisane, jak formuje się i od czego zależy płeć płodu.
Menstruacja to ważny element naszego życia. Jeśli
krwawię raz w miesiącu przez 5 dni, odnotowuję 60 krwawych dni w roku.
Miesiączkując przez czterdzieści lat, przeżyję w ten sposób 2400 dni z okresem,
co odpowiada 6,5 roku krwawienia. Toż to szok, że aż tyle czasu nam to zatruwa.
W książce nie zabrakło również rozdziału
dotyczącego seksu. Jednak jest on w taki sposób napisany, że nawet nastolatka
nie będzie speszona podczas czytania. Cały czas się zastanawiam, dlaczego
ludzie boją/wstydzą się rozmawiać o seksie. Przecież to jedno z najbardziej
naturalnych zachowań człowieka. Nie różnimy się w sposobie spółkowania od
innych zwierząt, zarówno jeśli chodzi o seks hetero-, jak i homoseksualny. W
tym rozdziale dziewczyny nie opisują pozycji z kamasutry. Przekazują rzetelną
wiedzę na temat np. pierwszego razu odpowiadając na najczęstsze pytania
zadawane przez młodzież, seksu analnego, znikającego pożądania, orgazmu,
obnażają nagą prawdę o filmach pornograficznych.
Dziewczyny użyły aż 253 przypisów do różnego
rodzaju badań oraz publikacji naukowych. Dlatego nikt nie może im zarzucić, że
wiedzę przekazaną w książce wyssały z palca. Dodatkowo na końcu książki
znajdziemy bibliografię składającą się z 223 pozycji!
Z natury nie jestem człowiekiem agresywnym, nie
chowam urazy, staram się żyć z wszystkimi w zgodzie. Ale gdy ktoś mi zajdzie za
skórę potrafię być nieobliczalna. Na chwilę obecną jedynym człowiekiem, którego
szczerze nienawidzę, jest Sigmund Freud.
Gdyby ten „ojciec” psychoanalizy nadal żył, poddałabym go wielu nieprzyjemnym
torturom za jego poglądy na temat kobiecego orgazmu. Ten „Pan” ogłosił w 1905
roku swoją nową teorię. Chodziło w niej w skrócie o to, że orgazm łechtaczkowy
to niedojrzała forma rozkoszy, charakterystyczna dla młodych kobiet.
Doświadczać jej miały dziewczęta w panieńskich pokoikach. Ale – twierdził Freud
– gdy tylko dziewczęta te zaczną obcować z mężczyznami, ich zainteresowanie
łechtaczką zaniknie, zastąpione przez palące pożądanie penetracji. Cielesne
połączenie mężczyzny i kobiety było bowiem jego zdaniem jedyną zdrową formą
seksu i jedynym, co powinno dawać orgazm kobietom. Prawdziwe kobiety – zdaniem
Freuda – przeżywają orgazmy pochwowe.
Skąd
on to wytrzasnął? Oczywiście sam to wymyślił! Fakt, że ogromne rzesze kobiet z całego serca się z nim nie
zgadzały, nie grał dla niego żadnej roli. Uważał, że te kobiety są chore,
cierpiące na niejednoznacznie definiowaną oziębłość, której objawem jest przede
wszystkim nieumiejętność czerpania prawidłowej rozkoszy z dumnego męskiego
członka. Oto ostateczna forma techniki dominacji. Albo ktoś się z nim zgadzał,
albo był szalony.
Dziewczyny
poświęciły kilka dobrych stron na przedstawienie historii kobiecego orgazmu, za
co im chwała. Kobiecego orgazmu nie należy postrzegać jako czegoś w rodzaju
premii. Powinien stać się regularnym elementem każdego zbliżenia.
Skoro kobiece narządy rozrodcze, to i
antykoncepcja. Jeden cały rozdział, czyli około ¼ książki, jest poświęcony
właśnie tej tematyce. W podstawówce, gimnazjum i liceum uczęszczałam na lekcje
wychowania do życia w rodzinie, na których nie raz był wałkowany temat różnego
rodzaju środków antykoncepcyjnych. Ale nigdy nie był tak dogłębnie
przedstawiony jak w tej książce. Dziewczyny nie pominęły absolutnie żadnej
metody, dokładnie opisały nawet kalendarzyk małżeński i pomiar temperatury,
jako naturalne metody. W tym rozdziale znajdują się przypisy od tłumaczek, w
których można przeczytać, jakie środki są dostępne w Polsce. W tym rozdziale
można przeczytać również o tym czy jedne środki są lepsze od innych, jak
pominąć miesiączkę przy pomocy pigułek, czy antykoncepcja jest groźna, czym są
skutki uboczne, efekt nocebo, częste skutki uboczne antykoncepcji hormonalnej,
rzadkie skutki uboczne, czy antykoncepcja hormonalna powoduje raka, detoks od
hormonów, wady i zalety każdego ze środków. Nigdy nie spotkałam się z tak
rzetelną, ale i w zabawny sposób przedstawioną wiedzą na temat metod
antykoncepcji.
Co mnie najbardziej cieszy, to
to, że dziewczyny bardzo dokładnie opisały również tzw. pigułkę dzień po. W
ubiegłym roku bardzo dużo można było o niej usłyszeć w telewizji, ponieważ
obecny Rząd znów zakazał jej sprzedaży bez recepty. Polityce stawiali znak
równości pomiędzy pigułką dzień po, a pigułką wczesnoporonną. To nie jest to
samo! Istnieją dwa typy pigułek dzień po: lewonorgestrel oraz octan
uliprystalu. Obydwie mają na celu opóźnienie owulacji. Co za tym idzie są
nieskuteczne w dzień owulacji oraz po owulacji. Zatem widzicie czarno na
białym, że te pigułki nie mają na celu pozbycia się już zapłodnionej komórki,
co było głównym argumentem polityków. W Norwegii, skąd pochodzą autorki,
pierwszy typ pigułki można kupić wszędzie, nawet na stacjach paliw. Drugi typ
pigułki jest dostępny tylko w aptece, ale bez recepty.
Na samym końców tego rozdziału
znajduję się również podrozdział o aborcji. Autorki w żaden sposób nie ukazują
tutaj swoich poglądów na ten temat. I zgadzam się z nimi, że każda dziewczyna i
kobieta powinna wiedzieć czym jest aborcja i jakie są metody przerwania ciąży.
Osobiście jestem za utrzymaniem w polskim prawie trzech przypadków, gdy kobieta
może dokonać aborcji.
Ostatni rozdział dziewczyny poświęciły na narządy w
tarapatach. Opisują w nim zaburzenia miesiączkowania, bóle menstruacyjne,
endometriozę, zespół jajników policystycznych, mięśniaki, wrażliwość waginy, pochwicę,
choroby weneryczne, HIV i AIDS, ryzyko i niebezpieczny wakacyjny seks,
opryszczkę, silne swędzenie i zapach zdechłej ryby, gdy sikanie boli, czyli
zapalenie pęcherza moczowego, hemoroidy, raka szyjki macicy oraz szczepionkę
przeciwko niemu, poronienia, jak długo można odkładać decyzję o dziecku,
okaleczenia narządów płciowych, czemu kładziemy srom pod nóż.
Bóle
menstruacyjne wywoływane są skurczami macicy. Ten niewielki, pusty w środku
worek mięśni zaciska się z końcem każdego cyklu miesiączkowego w celu wydalenia
endometrium, czyli wewnętrznej błony śluzowej. Macica jest silna, może nawet
zbyt silna. Zaciska się tak mocno, że trudno jej złapać oddech i strasznie to
boli. Cóż, tak naprawdę macica nie oddycha, taką funkcję pełnią tylko płuca,
ale wszystkie komórki w ciele potrzebują tlenu. Obumierają bez niego. Tlen
transportowany jest przez krew, a w praktyce wygląda to tak, że macica w
zapale, aby pozbyć się endometrium, najzwyczajniej odcina własny dopływ krwi.
To nie same skurcze powodują zatem ból, ale właśnie brak dostępu tlenu. To
jedyna informacja, której nie znalazłam u Mamy Ginekolog, więc ją o to
zapytałam. Odpowiedziała, że jest to jedna z kilku teorii.
U kobiet cierpiących na bóle
menstruacyjne zaobserwowano skurcze macicy o napięciu odpowiadającemu od 150 do
180 milimetrów słupa rtęci. Zapewne nic Wam to nie mówi, ale dla porównania
napięcie występujące w fazie parcia u kobiety rodzącej wynosi około 120
milimetrów słupa rtęci. Dodatkowo w trakcie porodu występują 3 do 4 serii
skurczów macicy na 10 minut. Tymczasem kobiety cierpiące na bóle menstruacyjne
mogą doznawać nawet od 4 do 5 serii skurczów. Chyba nie muszę dalej tłumaczyć,
jaki to pieroński ból.
Dziewczyny
propagują również wietrzenie sromu, co zmniejsza upławy i ilość infekcji. W
Polsce „wietrzenie narodowe” zainicjowała Mama Ginekolog (więcej przeczytacie tutaj).
Nie
bez powodu infekcje dróg moczowych określa się w języku norweskim potocznie
jako „sikanie drutem kolczastym”. Zakażenia dróg moczowych to straszne
cholerstwo, a niestety jako kobieta jestem na nie najbardziej narażona. Przez 26 lat nie miałam takich problemów,
dopiero 3 lata temu, gdy zaczęłam przygodę z seksem, problem się pojawił.
Zaczęłam zażywać jeden z popularnych leków z furaginą. Na szczęście na blogu „Bez
fartuszka” Alicja napisała post o syndromie miesiąca miodowego (tutaj). I
okazało się, że jest prosty sposób na uniknięcie infekcji dróg moczowych.
Wystarczy po seksie zrobić siku, aby pozbyć się bakterii z cewki moczowej.
Można się też podmyć, jeżeli są do tego warunki. O tym samym napisała również
Mama Ginekolog (tutaj).
Teraz
dość brutalna informacja. Obrzezanie kobiet jest kulturowym zwyczajem, który
wciąż występuje w wielu zakątkach świata, chociaż jest coraz rzadziej
praktykowany. Obecnie najwięcej przypadków notuje się w różnych częściach Afryki,
na Bliskim Wschodzie i w krajach azjatyckich, ale jeszcze nie tak dawno temu
obrzezanie praktykowano również na Zachodzie. W drugiej połowie XIX wieku wielu
ginekologów w USA i Anglii usuwało łechtaczki kobietom, aby wyleczyć je z masturbacji,
bo ta miała ich zdaniem prowadzić do histerii, epilepsji i niskiego IQ.
Wycinanie części sromu było i jest brutalną próbą przejęcia kontroli nad
seksualnością kobiet.
Cała książka jest przesycona informacjami takimi
jak powyżej. To prawdziwa skarbnica wiedzy dla nastolatek i kobiet. Czytając
komentarze o Radościach z kobiecości natknęłam
się na kilka, gdzie dziewczyny stwierdziły, że nie dowiedziały się niczego
nowego. Zaręczam Wam, jeżeli nie studiujecie na kierunku medycznym, to poznacie
bardzo dużo przydatnych ciekawostek.
Jeżeli nadal masz wątpliwości czy sięgnąć po tę
lekturę, odpowiedz na poniższe pytania:
1. Co
to jest wagina? A) pochwa B) srom
2. Co
przedstawia zdjęcie? A) penisa z
jądrami B) łechtaczkę
3. Do
mniej więcej dwunastego tygodnia życia płodowego zarodki męskie i żeńskie mają:
A)już
widoczne różnice w narządach płciowych B)zupełnie
identyczne organy płciowe.
4. W
ciągu jednego miesiąca możemy zużyć A)
jedną komórkę jajową B) do 1000 komórek
jajowych.
5. Upławy
to A) objaw choroby B) coś w pełni normalnego.
6. Czy
istnieje szczepionka zapobiegająca zachorowaniu na raka szyjki macicy? A)
nie B) tak
Odpowiedzi na samym końcu postu.
Co mnie najbardziej wkurzało w tej książce podczas
czytania? Z resztą nie tylko w tej. Ten problem pojawia się w wielu książkach.
Chodzi o zapisywanie liczb słownie: procenty, daty, wiek. Wiem, że tłumacz
dostaje wynagrodzenie od ilości słów, ale ja wtedy dostaję szału! W książkach polskich
autorów niestety też się to pojawia. Paranoja!!!
Teraz kilka słów o tym, jak weszłam w posiadanie
autografów Niny i Ellen. W ramach promocji autorki odwiedziły kilkanaście
krajów, niestety do Finlandii nie dotarły. Były za to w Polsce. Niestety nie mogłam być na tym
spotkaniu. Ale była na nim pewna miła osóbka. Pewnego marcowego dnia dostałam
tajemniczą przesyłkę od jakiejś Katarzyny. Koperta zawierał list, pocztówkę
zapisaną po angielsku i mnóstwo znaczków pocztowych. Autorem przesyłki była
Kasia z Instagrama @klawawarszawianka. Nie do końca mogłam rozszyfrować zawartość pocztówki,
więc zabrałam się za czytanie listu. W pewnym momencie zaczęłam piszczeć.
Okazało się, że pocztówka jest zapisana dłońmi Niny i Ellen! Taką niespodziankę
mi Kasia sprawiła. Ze wzruszenia łzy napłynęły mi do oczu. Magia Internetu:
nieznajoma osoba spełnia jedno z moich małych marzeń. Będę jej za to dozgonnie
wdzięczna.
Odpowiedzi:
1. Wagina
to pochwa.
2. Zdjęcie
przedstawia łechtaczkę, a dokładniej cały zespół łechtaczkowy.
3. Do
mniej więcej dwunastego tygodnia życia płodowego zarodki męskie i żeńskie mają
zupełnie identyczne organy płciowe.
4. W
ciągu jednego miesiąca możemy zużyć do 1000 komórek jajowych. Tyle może ich
dojrzeć w ciągu jednego miesiąca, ale tylko jedna doznaje zaszczytu opuszczenia
jajnika. Reszta obumiera.
5. Upławy
to objaw choroby. Natomiast wydzielina z pochwy jest czymś zupełnie normalnym. Celem wydzieliny jest utrzymanie porządku w pochwie i
wypłukiwanie nieproszonych gości. Jak odróżnić zdrową wydzielinę od upławów? Odpowiedź znajdziecie w poście Mamy Ginekolog tutaj.
6. Tak,
istnieje szczepionka zapobiegająca zachorowaniu na raka szyjki macicy. W
Norwegii szczepionka przeciwko HPV stała się elementem szczepienia dzieci. W Polsce nadal nie jest refundowana. Podaje się ją dziewczynkom w
okresie dojrzewania (11-16 lat), przed rozpoczęciem aktywności seksualnej.
Szczepionka działa nawet do 45 roku życia.
Klaudia w Finlandii
Kochana! Świetny tekst, który - niestety - zawiera mnóstwo informacji, które powinniśmy już znać. A tak nie jest. To, co w wielu miejscach na Ziemi jest wpajane razem z tabliczką mnożenia i pisaniem, u nas funkcjonuje w sferze mitów, niedopowiedzeń i tajemnic. Nie powinno tak być, w końcu kto ma lepiej od nas znać nasze własne ciało? Dziękuję Ci bardzo, że napisałaś tyle rzeczy, zarówno na temat organizmu kobiety, jak i swojej fascynacji tematem, który powinien być dla nas prozaiczny. Jeśli dzięki temu chociaż jedna osoba sięgnie po książkę albo zacznie się dokształcać w temacie ludzkiego organizmu - osiągnęłaś OGROMNY sukces. Cieszę się, że tworzysz! Moc uścisków i serdeczności, wysyłam w Waszą stronę mnóstwo warszawskiego słońca! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Kasiu za tak cudowne słowa! Mam nadzieję, że i Ty sięgniesz po tę książkę ;)
UsuńJak się cieszę, że wróciłaś z postami! Mam nadzieję, że teraz więcej będziesz publikować!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu postu stwierdzam, że muszę sięgnąć po tą książkę :)
Jak zawsze z niecierpliwością czekam na Twoją opinię o książkach, które "razem" przeczytałyśmy :D
UsuńMam nadzieję, że teraz zostanę tutaj na dłużej. Mam kilka zaległych opinii do napisania, ale ciągle brakuje mi czasu :(