sobota, 19 maja 2018

#26 Martin Holmén "Klincz"




Tytuł: Klincz
Autor: Martin Holmén
Wydawnictwo: EditioBlack
Rok wydania: 2018

Kiedyś Harry Kvist był niezłym bokserem. Miał na koncie sporo sukcesów. Obecnie zajmuje się głównie piciem (w ciągu dnia) i ściąganiem długów (w nocy). Obraca się wśród drobnych złodziejaszków, dziwek i alfonsów, w jego łóżku lądują zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jego świat nagle wali się w gruzy, gdy którejś paskudnej grudniowej nocy odwiedza dłużnika nazwiskiem Zetterberg. Tej samej nocy Zetterbrg zostaje zamordowany, a Kvist staje się głównym podejrzanym. W poszukiwaniu jedynej osoby, która może oczyścić go z zarzutów, Harry zagląda do melin i slumsów, do eleganckich hoteli i ekskluzywnych klubów. Staje twarzą w twarz z mordercami i arystokratami. Znowu musi stanąć do walki – ale tym razem stawka jest wysoka jak nigdy przedtem.

Trzymasz w ręku pierwszy tom trylogii o Harrym Kviście. Akcja tej intrygującej, mrocznej powieści toczy się w ciemnych zaułkach Sztokholmu lat 30. XX wieku, w czasach gdy kryzys gospodarczy uderza w Szwecję z całą siłą. To historia pełna brutalnej przemocy, bez niedomówień. Wątek tajemniczego morderstwa powoli snuje się wśród sugestywnych obrazów brudu i zatłoczonego miasta, w którym króluje bezprawie. Napięcie i groza będą Ci towarzyszyć od pierwszej do ostatniej strony tej powieści…
Opis z książki

Czytając powyższy opis bez wahania zgodziłam się, żeby wydawnictwo przesłało mi książkę. Gdy ją dostałam na okładce doczytałam „Szwedzki kryminał noir w najlepszym wydaniu!”. Do tego dodać autora, który jest nauczycielem historii, jest podziarany i ma łobuzerskie spojrzenie. Czego chcieć więcej?!

Zapowiadało się tak cudownie… ale niestety bardzo mocno się zawiodłam. Po przeczytaniu i zestawieniu z opisem na okładce, pojawia się wiele nieścisłości. Po pierwsze: w jego łóżku lądują głównie mężczyźni, a w sumie nie w łóżku tylko na masce samochodu, w parku i innych miejscach publicznych. Jedyna kobieta, która się pojawia w jego łóżku to klientka, z którą wdaje się w „romans”, a gdy ona go „ujeżdża”, jemu mięknie i musi sobie przypomnieć ostatniego Leonarda, żeby znowu mu stwardniał. Po drugie: świat Kvista bynajmniej nie wali się w gruzy w noc zabójstwa dłużnika, jednak długo przedtem. Najpierw gdy przegrywa ostatnią walkę, a później gdy zostawia go żona. Podejrzenie o zabójstwo to tylko kolejny z jego wielu problemów. Po trzecie: akcja nie jest intrygująca, a powieść nie jest mroczna. Wręcz przeciwnie wieje nudą, a jedyne pytanie jakie się nasuwa podczas czytania, to co się stało z córką Kvista. Po czwarte: napięcie i groza nie towarzyszyły mi od pierwszej do ostatniej strony tej opowieści. One w ogóle mi nie towarzyszyły. Jedyny ciekawy i zaskakujący moment pojawia się, gdy czytelnik dowiaduje się kto był zamieszany w morderstwo. Po piąte i ostatnie: w opisach miejsc, ludzi i ich strojów w ogóle nie czułam klimatu lat 30. XX wieku. Gdyby dać bohaterom telefony komórkowe, równie dobrze akcja mogłaby się toczyć w czasach współczesnych.

To by było na tyle nieścisłości opisu z treścią, teraz czas na inne negatywne aspekty książki. Autor w taki sposób opisuje Harrego Kvista, że miałam wrażenie, iż dobiega on 50-tki. Pod koniec opowieści okazuje się, że kończy 34 lata. Szok i niedowierzanie! Momentami miałam wrażenie, że tłumaczenie powieści nie zostało poddane korekcie. Tylu literówek, braku przecinków i spójników, nie widziałam w żadnej innej książce. Na jednej stronie to już było kompletne przegięcie, znalazłam co najmniej 10 błędów! Dodam, że to jest książka w ostatecznej wersji, dostępnej w sprzedaży.

Ja rozumiem, że każdy autor kocha swoje literackie dzieło i w większości uważają, że są to świetne książki. Ale wyobraźcie sobie sytuację, w której skończyliście czytać beznadziejnie złą książkę i  w podziękowaniach od autora czytacie, ze bez pewnych osób „ta książka nie byłaby tak cholernie świetna”. Że co proszę? W takiej sytuacji znalazłam się ja w przypadku tej właśnie książki. W tym momencie wyśmiałabym autora w twarz. Sorry. Jest to pierwszy tom trylogii i zdecydowanie nie chcę czytać kolejnych.

Niestety tej książki nie mogę nikomu polecić. Chyba że lubicie marnować czas na beznadziejne książki, to proszę bardzo.

W przypadku, gdy dostaję książkę od wydawnictwa, w tym miejscu pojawiają się podziękowania. Ale żadne podziękowania nie cisną mi się na klawiaturę. I musze za to przeprosić Wydawnictwo EditioBlack.

Jeszcze jedna sprawa. Klincz jest książką przeczytaną w ramach wyzwania „W 80 książek dookoła świata”.

Klaudia w Finlandii

2 komentarze:

  1. Hej! Tutaj @true_fla z insta :) chciałam tylko napisać, że zaglądam tutaj często, a od kiedy reaktywowałam swojego bloga - będę jeszcze częściej. Przeczytałam recenzję i powiem szczerze, że po opisie też na pewno dałabym się złapać i zmarnowałabym swój czas. Przykra sprawa, gdy wśród ukochanych książek zaplącze się takie rozczarowanie. Jednocześnie fajnie, że szczerze ją podsumowałaś... Na pewno oszczędzisz tego rozczarowania innym. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie w wolnej chwili. Mam nadzieję, że wystarczy mi zapału i będę bardziej systematyczna :)
    http://bialatrufla.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Ci dziękuję za komentarz :* również z miłą chęcią będę zaglądała na Twojego bloga :D

      Usuń